Był absolutnie na fali. Cieszył się młodością, rodziną. Spełniał marzenia: wygrał IV edycję telewizyjnego programu „Must be the Music”, koncertował z zespołem FBB, grał w teatrze, rozpoczął nagrywanie płyty. Wypadek motocyklowy, do którego doszło w czerwcu 2014 roku, wszystko zmienił. Wina leżała po stronie kierowcy samochodu, który nie ustąpił mu pierwszeństwa na drodze. Tomek musiał przeorganizować wszystkie swoje plany. W wyniku wypadku nie mógł się poruszać. Nie poddał się jednak i postanowił, że zrobi wszystko, by wrócić na scenę, do śpiewania. By odzyskać swoje życie. W ramach Indywidualnego Planu Pomocy Tomek ma za sobą blisko 1000 godzin rehabilitacji, w tym ponad 240 godzin w egzoszkielecie. O własnych przeżyciach, postępach, chwilach trudnych i tych motywujących do dalszego działania pisze na blogu www.mamwyzwanie.pl
Powoli coś mi wraca. Jaka była Twoja reakcja na efekty terapii?
Powoli coś mi wraca. Jestem przekonany, że każda terapia, jaką przeszedłem, dała dobre efekty. Po kilku dniach z Michałem i Jurkiem, zacząłem czuć, że pracują mi wszystkie mięśnie w nogach, a nawet mogłem je bardzo delikatnie napinać i poruszać nimi. Jest to jeszcze słabiuteńkie, ale jest! Wierzę, że walka przynosi efekty. Warto było. Potrwa to jeszcze długo, ale światełko coraz lepiej oświetla tunel. W końcu wypędzę z niego ciemność i przejdę go całego. Dlatego pamiętajcie: wiem, że jest ciężko, ale musimy walczyć! Po wygranej czeka nas nagroda.
Co chciałbyś przekazać innym poszkodowanym i ich rodzinom?
Dzieląc się swoimi doświadczeniami, pragnę zmobilizować również innych poszkodowanych oraz ich rodziny do walki o powrót do życia sprzed wypadku. Mój przykład pozwala uwierzyć, że to, co na początku wydaje się niemożliwe, może być realne. Jestem już samodzielny, jeżdżę specjalnie przystosowanym autem, nagrywam solową płytę i planuję kolejne koncerty. Realizuję swoją pasję, cieszę się życiem rodzinnym i wsparciem bliskich.
Jak się czujesz, korzystając z egzoszkieletu?
Cieszę się, że mogę się w ten sposób poruszać w pionie, prawie jakbym był zdrowy. To fantastyczne urządzenie rehabilitacyjne.
Czujesz jakiś dyskomfort lub ból?
Już nie, początkowo trudno było się do tego przystosować, teraz już jest wszystko w porządku. Zawsze towarzyszą mi rehabilitanci, którzy znają się na tym sprzęcie doskonale.
Podobno wracasz do śpiewania?
To prawda, wracam do koncertów. Jeszcze na razie na siedząco, na wózku, bo gdy jestem w pionie, to płuca nie pracują tak, jak kiedyś. Ale staram się trenować i liczę, że wkrótce głos wróci do poziomu sprzed wypadku.
Ile czasu poświęcasz na ćwiczenie głosu?
Przyznam się, że za mało - jedna próba tygodniowo z moimi chłopakami z FBB, a poza tym codziennie troszkę się drę w swoich czterech kątach. Dmucham balony w ramach rehabilitacji układu oddechowego. Za to mnóstwo czasu poświęcam na rehabilitację ogólną, którą mam pięć razy w tygodniu. Bardzo mnie to mobilizuje.
Co najbardziej Cię motywuje?
Przyznam szczerze, że najbardziej mobilizująco działa na mnie rodzina i ich wsparcie. To daje mi najwięcej energii do działania. To, że wracam na scenę, jest ważne, ale wsparcie rodziny jest najważniejsze! Przyjdzie tata i powie: „Wstawaj i do roboty”.
Nie poddałeś się?
Nigdy nie wolno się poddawać, choćby nie wiem co. Oczywiście nie każdy może liczyć na wsparcie najbliższych, różne są przypadki. Ale trzeba walczyć o siebie, nawet wtedy, gdy jesteśmy sami. Gdy się poddamy, wtedy nasz los to pokój, sufit i smutek.
Piszesz swojego bloga. Co jest jego tematem?
Mój blog prowadzę na www.mamwyzwanie.pl. Tam opisuję swój przypadek, przemyślenia, etapy rehabilitacji, osobiste odczucia. Staram się pokazać ludziom, jak wygląda życie po takim wypadku. Jak się zmienia, co jest najważniejsze, z czego nie można rezygnować. Cieszy mnie, że sporo osób na niego zagląda i mam nadzieję, że choć jednej osobie w jakiś sposób pomogłem.
Nie możesz się doczekać koncertów, oklasków?
Chyba najbardziej brakuje mi energii, jaką daje publiczność. Mam nadzieję, że za jakiś czas będę mógł ją oddać, wszystkim tym, którzy naprawdę mnie cały czas wspierają dobrym słowem i są przy mnie mimo wszystko. To dla nich warto żyć i warto walczyć.