Co Państwo zapamiętali z dnia wypadku w grudniu 2016 r.? Co się wydarzyło?
Daniel: 3 grudnia 2016 r. jako pasażer samochodu osobowego uległem poważnemu wypadkowi drogowemu. Samochód zjechał kołami na pobocze, stoczył się z drogi i poprzez uderzenie przodem zaczął dachować. Z powodu doznania ciężkich obrażeń nie pamiętam dokładnie całego zdarzenia. Tak naprawdę o dokładnym stanie mojego zdrowia dowiedziałem się już po wybudzeniu ze śpiączki farmakologicznej. Elżbieta: Nam rodzicom w jednej chwili cały świat legł w gruzach. Po przyjeździe do szpitala usłyszeliśmy od lekarza, że nasz syn jest w bardzo ciężkim stanie i w tej chwili walczy o życie. Ogarnęła nas wielka rozpacz i niemoc, że nie jesteśmy mu w stanie w żaden sposób pomóc. Wiedzieliśmy również, że czeka go bardzo poważna operacja, która ze względu na jego obrażenia, jest objęta wysokim ryzykiem. Przez cały ten czas wylane zostało morze łez, ponieważ od samego początku wiedzieliśmy, że nasz syn już do końca życia nie będzie chodził.
Jakie obrażenia odniósł Pan Daniel podczas wypadku? Ile dni łącznie spędził w szpitalu?
Daniel: Podczas wypadku doznałem urazu wielonarządowego, w tym złamania odcinka kręgosłupa wraz z rozerwaniem rdzenia kręgowego oraz bezwładu kończyn dolnych, złamania żeber. Miałem krwotok i ostrą niewydolność oddechową, posocznicę. Przez 2 tygodnie przebywałem w śpiączce farmakologicznej na Oddziale Intensywnej Terapii, później zostałem przeniesiony na oddział rehabilitacyjny w celu dalszego leczenia. W szpitalu przebywałem od 3.12.2016 do 8.02.2017 - łącznie 68 dni.
Jakie ograniczenia w życiu codziennym spowodowało to tragiczne wydarzenia w Pana życiu? Co było dla Państwa i dla Pana najtrudniejsze?
Daniel: Moje życie po wypadku całkowicie się zmieniło i w niczym nie przypomina tego, co robiłem przed tym zdarzeniem. Stałem się osobą niepełnosprawną i zależną od innych osób. Potrzebuję pomocy przy wykonywaniu wielu podstawowych czynności, takich jak: higiena osobista, ubieranie się, czy przemieszczanie się. Moje pasje i zainteresowania odeszły w niepamięć. Po wypadku i na skutek leczenia nie tylko towarzyszyło mi cierpienia fizyczne, ale również cierpienie psychiczne. Niesprawność, niezdolność do pracy, wyłączenie z normalnego życia, całkowite uzależnienie od osób trzecich było powodem wielu udręk i mojego zamknięcia na udział w życiu społecznym. Elżbieta: Dla nas rodziców najtrudniejsze jest patrzenie, jak syn codziennie zmaga się z bólem i bezsilnością. Staramy się dawać mu poczucie, że jest potrzebny i kochany. Rodzina jest dla niego wsparciem, zawsze może na nas liczyć w każdej sytuacji.
Które zajęcia były najtrudniejsze i dlaczego? Które przyniosły najlepsze rezultaty?
Daniel: Najtrudniejsza dla mnie była rehabilitacja ruchowa. Ciągle pogłębiająca się spastyka nóg uniemożliwiała mi wykonanie wielu ćwiczeń. Jednak regularna rehabilitacja rąk i nóg pomału zmniejsza spastykę oraz zapobiegała przykurczom mięśni. Prowadzony masaż kończyn dolnych poprawiał krążenie krwi, stopy już nie puchły i nie siniały. Masaż zabezpieczał także stopę przed jej opadaniem. Prowadzona rehabilitacja miała również istotny wpływ na funkcjonowanie pęcherza i jelit, co ma ważne znaczenie w codziennych potrzebach fizjologicznych. Rehabilitacja ruchowa jest dla mnie bardzo ważna, ponieważ dzięki niej sprawniej przesiadam się na wózek, pozwala mi na stabilne utrzymanie równowagi ciała na wózku oraz usprawnia funkcjonowanie w życiu codziennym. Ważne było dla mnie także wsparcie psychologa, który pomógł mi odnaleźć się w życiu społecznym. Dzięki tym spotkaniom udało mi się pokonać trudności związane z odbiorem mojej osoby na wózku przez inne nieznane mi osoby. Jestem w stanie wejść do sklepu czy innego miejsca, nie przejmując się wzrokiem na sobie innych osób. Nauczyła mnie większej cierpliwości, stałem się mniej nerwowy, potrafię się uspokoić i wyciszyć.
Czy rehabilitacja spełniła Państwa oczekiwania? Co udało się? Czy syn odczuwa obecnie poprawę w funkcjonowaniu fizycznym i psychicznym?
Elżbieta: Syn na ćwiczeniach był bardzo skoncentrowany i pracował bardzo sumiennie. Miał dużą motywację i bardzo dużą chęć do rehabilitowania się. Rehabilitacja spełniła nasze oczekiwania. Mogę stwierdzić, że przyniosła pozytywne rezultaty w sferze fizycznej jak i psychicznej. Rehabilitacja ruchowa nie dopuściła do innych problemów zdrowotnych tj. skostnienia, zesztywnienia, przykurczy nóg, a także przyczyniła się do lepszego poruszania się na wózku. W sferze psychicznej widać, że syn jest bardziej otwarty i ma więcej cierpliwości.
Co było największym wyzwaniem i dlaczego?
Elżbieta:: Największym wyzwaniem dla nas rodziców była motywacja syna do akceptacji swojej niepełnosprawności. Syn długo nie potrafił zaakceptować tego, że do końca życia będzie poruszał się na wózku. Wielogodzinne rozmowy z najbliższymi oraz Pani psycholog pomogły mu w dużym stopniu zaakceptować siebie w obecnej sytuacji.
Czy byli Państwo zadowoleni z opieki eksperta CPOP? Na czym polegała jej rola?
Elżbieta:: Pani Agnieszka Zalewska to przemiła i pełna ciepła kobieta. Każda rozmowa osobista czy telefoniczna zawsze przebiegła w przyjaznej i miłej atmosferze. W obecności Pani Agnieszki nie mieliśmy problemu z otwarciem się na rozwiązania problemów, z którymi borykaliśmy się na co dzień. Zawsze służyła dobrą radę i starała się nas wspierać. Starała się też dostosować rodzaj rehabilitacji (syn miał rehabilitację domową) w taki sposób, aby syn czuł się komfortowo. Rozumiała nasza sytuację i bariery, z jakimi borykał się nasz syn. To dla nas było bardzo ważne.